Patagonia i Horn
POLONIJNI ŻEGLARZE Z CHICAGO I KRAKUSY W REJSIE KANAŁAMI PATAGONII I NA CAPE HORN
Bardzo dużo pływam po Karaibach, ale oczywiście ciągnie mnie też w inne , równie piękne rejony świata. W związku z tym, bardzo ucieszyłem się, gdy pojawiła się możliwość przeprowadzenie jachtu Nashachata z Puerto Montt w Chile do Ushuaia w Argentynie. Toż to przecież żegluga przez całą Patagonię a słyszałem, że jest to jeden z najpiękniejszych rejonów na świecie!!!
Propozycja była tym bardziej atrakcyjna, że miałem wystarczająco dużo czasu na przygotowania i dobranie sobie swojej załogi.
Ponieważ miał to być długi rejs , bardzo starannie wybierałem uczestników. I tak ostatecznie popłynęli ze mną : moja żona Dobrochna, Ewa, Wojtek i Krzysiek z Chicago, oraz Gosia, Waldek, Janusz i Jurek z mojego rodzinnego Krakowa. Większość z nich to bardzo doświadczeni żeglarze i prawie wszyscy pływali już ze mną wcześniej po Karaibach, na moim katamaranie SHANTIES.
Oficjalny program rejsu narzucony przez armatora to przepłynięcie najkrótszą drogą z Puerto Montt do Ushuaia - ale trochę w tajemnicy przed załogą i właścicielem jachtu miałem swoją własną wersję trasy. Chciałem jeszcze odwiedzić Puerto Natales i zobaczyć najpiękniejszy Park Narodowy Chile Torrres del Paine, no i oczywiście kusiła bliskość przylądka Horn.
Wszystko oczywiście zależało od pogody, ale ponieważ naszą rejsową “pogodynką” był mój przyjaciel, znakomity żeglarz Witek Zamojski, wiedziałem ze Vitio nam to „załatwi”. I nie myliłem się !
Żegluga przez Patagonię to nie zabawa. W pewnym momencie należy wyjść na Pacyfik i wpłynąć z powrotem w kanały przez zatokę Golfo de Penas nazywaną przez miejscowych żeglarzy i rybaków „zatoką bólu i cierpień” . A ta zatoka to takie chilijskie Biskaje. Wchodzą do niej ogromne fale ( to w końcu szerokość Ryczących Czterdziestek), odbijają się od brzegów zatoki pod różnymi kątami i wracają, atakując jacht z każdej strony i załamując się w najbardziej dla jachtu nieprzyjaznych miejscach. Żeglarze czekają czasami wiele dni, przyczajeni w zatoczkach, chcąc bezpiecznie przepłynąć ten odcinek trasy.
Przez kanały Patagonii nie można pływać nocą a osłoniętych miejsc na tradycyjne kotwiczenie jest bardzo niewiele. Przy brzegu wszędzie głęboko a na dnie skały. Dlatego też, jedyne rozwiązanie to szukanie wąskich kanionów między skałami i małych zatoczek, w których można zaczepić się linami o drzewa lub skały. I trzeba stawać jak najbliżej brzegu aby być jak najbardziej osłoniętym od wiatru. Ponieważ na Patagonii o każdej porze dnia i nocy spodziewać się można bardzo silnych, niespodziewanych uderzeń wiatru zwanych tutaj williwaws, należy cumować na noc tak, aby zawsze być przygotowanym na silne szkwały o sile do 10 w skali Beauforta. Wymaga to dość dużo pracy i czasu.
Nawigowanie po Patagonii nie jest łatwe. Brak znaków nawigacyjnych, silne prądy (w niektórych miejscach dochodzące do 14 węzłów), wąskie przejścia między skałami i często bardzo słaba widoczność. Do tego dochodzi brak dobrych map, a GPS ma w tym rejonie błędy wskazania dochodzące czsami w do dwóch mil!!!.
Nowoczesne chartplotery są tu niezbyt przydatne. Mapy cyfrowe na ten rejon to w większości generalki, bez dokładnej linii brzegowej, oznaczenia głębokości, przeszkód nawigacyjnych, skał, małych wysepek a GPS pokazywał, że prawie cały czas płynęliśmy po lądzie. Z kolei mapy papierowe, które na szczęście kupiliśmy w Chile, obejmują tylko główny szlak żeglugowy. Każde zboczenie z trasy to duże ryzyko spotkania się z podwodną skałą lub mielizną.
Jeśli chodzi o pogodę, to w ciągu dnia należy spodziewać się tutaj czterech pór roku, od bezwietrznej pogody, słońca i opalania się na pokładzie, do śniegu , gradu i wiatru przekraczającego w porywach siłę 10 w skali B. Na dodatek jest tu z reguły mokro i zimno.Najniższa temperatura jaką zanotowaliśmy, to 2 stopnie C, na szczęście powyżej zera.
Patagonia, to rejon gdzie żeglując, zdani jesteśmy tylko na siebie. Na odcinku ponad tysiąca mil jest tylko jedna osada ludzka - Puerto Eden , w której mieszka tylko 170 osób. Nie ma więc mowy o żadnej pomocy, jeśli będzie jakaś awaria na jachcie.
Nawigacja
-
Karaiby
- St. Lucia – 2 dni, all inclusive
- St. Lucia – 3 dni, all inclusive
- Brytyjskie Wyspy Dziewicze - 8 dni
- Brytyjskie Wyspy Dziewicze - 10 dni
- Brytyjskie Wyspy Dziewicze - 11 dni
- Brytyjskie Wyspy Dziewicze - 12 dni
- Brytyjskie Wyspy Dziewicze - 13 dni
- Grenada - Grenadyny - Grenada - 8 dni
- Grenada - Grenadyny - Grenada - 10 dni
- Grenada - Grenadyny - Grenada - 12 dni
- Grenada - Grenadyny - Grenada - 13 dni
- Grenada - Tortola - 16 dni
- Martynika – 2 dni, all inclusive
- Martynika - Gwadelupa - Martynika - 11 dni
- Martynika - Grenadyny - Grenada - 9 dni
- Martynika - Grenadyny - Grenada - 10 dni
- Martynika - Grenadyny - Grenada - 11 dni
- Martynika - Grenadyny - Grenada - 11 dni
- Martynika - Grenadyny - Grenada - 12 dni
- Martynika - Grenadyny - Grenada - 13 dni
- Martynika - Grenadyny - Martynika - 11 dni
- Martynika - Grenadyny - Martynika - 12 dni
- Martynika - Grenadyny - Martynika - 13 dni
- Martynika - Grenadyny - Martynika - 14 dni
- Martynika - Montserrat - Antigue - 11 dni
- Martynika - St. Lucia - Martynika - 8 dni
- Kite Safari Grenadyny - 14 dni
- Kite Safari BVI - 14 dni
- Tortola - Martynika - 13 dni
- Tortola - Martynika - 14 dni
- Tortola - Martynika - 15 dni
- Polinezja Francuska
- Inne akweny